Rok 1863. Anna i Viktoria zaprzyjaźniają się na statku do Buenos Aires – ówczesnej ziemi obiecanej dla tysięcy Europejczyków. Młode kobiety dzieli prawie wszystko. Zakochana Viktoria płynie do swego męża Humberto, syna bogatego plantatora. Nie martwi się o swój los, rozkoszuje się luksusową podróżą, śmieje się głośno i odważnie patrzy życiu w oczy. Anna jest służącą – ma dołączyć do bliskich, którzy już od roku mieszkają w Argentynie. Jej serce wypełnia obawa przed nieznanym.
W odległym kraju, z którym obie kobiety wiążą wielkie nadzieje, ich drogi z początku się rozchodzą. Przyszłość Viktorii będzie pełna zaskoczeń, Annę zaś czekają złe wieści…
(opis z tyłu okładki)
Od kiedy sięgam pamięcią, kraje Ameryki Łacińskiej niezwykle mnie ciekawiły. Ameryka Południowa była moim ulubionym kontynentem, a jej rdzenni mieszkańcy - Indianie - intrygowali mnie od dzieciństwa. Tak to wygląda, gdy dziecko naogląda się bajek o Indiankach oraz wspaniałym El Dorado. Gdy namiętnie ogląda się filmy przyrodnicze BBC o Puszczy Amazońskiej. Tak...
Kiedy więc tylko usłyszałam o tej serii, której akcja rozgrywa się właśnie na terenach mojej ubóstwianej Argentyny, wiedziałam, że nie ma opcji, bym po nią nie sięgnęła. A z racji tego, że przepadam wprost za powieściami historycznymi, do których tę pozycję można w pewien sposób zakwalifikować, dodatkowo zaostrzyło to mój apetyt.
Sama książka trochę mnie rozczarowała. Spodziewałam się po niej czegoś innego. Nie jest książką złą, podobała mi się. Ale to nie było to, czego oczekiwałam...
Zacznę może od tego, że wyjątkowo ciężko było mi przebrnąć przez jej początek. Akcja rozwijała się powoli, a sama jej forma była dosyć nieprzystępna. Prawdziwa przygoda rozpoczęła się dopiero później! Opisywana przez autorkę Argentyna zapiera dech w piersiach. Ona na jej kartach po prostu żyje! Akurat oddanie klimatu, krajobrazu i obyczajów Nowego Świata udało się pisarce znakomicie.
To, co mnie w tej pozycji nieco rozczarowało, to zdecydowanie bohaterowie. Byli po prostu dosyć nijacy, niezwykle przewidywalni. Mimo, że każdy z nich czymś się wyróżniał, miał swój charakter, wcale mnie oni nie porwali. Ich przemyślenia się powtarzały, a sami byli raczej dosyć powierzchowni. Na pewno nie są mocną stroną tejże pozycji.
Styl pisania autorki do najlepszych nie należy. Książkę miejscami czytało się ciężko. Jednak barwne opisy otoczenia sprawiają, że na inne niedociągnięcia można przymknąć oko.
Szkoda, że nigdzie nie pojawił się tytułowy koliber. Tak na to liczyłam...
Tę powieść chciałabym kiedyś przeczytać ponownie. Myślę bowiem, że mój jej odbiór przypuszczalnie może się kiedyś zmienić.
Książkę mogę polecić każdemu, kto lubi podróżować w swojej wyobraźni. Bo takiej podróży do Argentyny na pewno na długo nie zapomnicie. Książka idealnie nadaje się do czytania w lecie, ale myślę, że równie dobrze sprawdzi się także zimą.
Ja sama mam nadzieję, że kolejne tomy sagi argentyńskiej okażą się inne i będą miały czym mnie zaskoczyć.
Tytuł : W krainie kolibrów
Autor : Sofia Caspari
Tytuł oryginału : Im Land des Korallenbaums
Tłumaczenie : Paulina Fillipi - Lechowska
Wydawnictwo : Otwarte
Data wydania : 2015
Liczba stron : 632
A ja czytałam i mi się bardzo podobała :) W sumie nie wiem czemu nie sięgnęłam po kolejne części, może naprawię ten błąd w wakacje :)
OdpowiedzUsuńW tym momencie gdyby początek był ciężki do przebrniecia, pewnie bym nie walczyła. Poczeka sobie jeszcze na przeczytanie. ;)
OdpowiedzUsuńJaka szkoda :/ Czytając opis byłam naprawdę zaintrygowana, a nawet gotowa zajrzeć do księgarni i ją od razu kupić, jednakże doczytałam twoją recenzję i mój zapał szybko opadł. Zawsze ubolewam nad niewykorzystanymi potencjałami.
OdpowiedzUsuńNęci mnie ta seria już od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńZaopatrzyłam się w nią ostatnio i mam nadzieję, że mimo wszystko spodoba mi się. Muszę się za niedługo o tym przekonać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
isareadsbooks.blogspot.com
Wiele razy widziałam tą książkę na promocjach, ale nigdy nie miałam na nią ochoty. Może kiedyś się przekonam :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę u siebie na półce, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać :(
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie...
OdpowiedzUsuńCzeka na mojej półeczce. Kiedyś nadejdzie jej czas. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję. W takim razie będę omijać książkę szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że mamy wszyscy tak mało czasu na wszystko ta książka pewnie nigdy się u mnie nie pojawi.
OdpowiedzUsuńA może właśnie z przekorności przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPlanuję tę serię od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńNatrafiam ostatnio na tę historię non stop!
OdpowiedzUsuńI chyba czas najwyższy się z nią zmierzyć!
Nie czytałam i w sumie nie wiem czy po nią sięgnę, jeżeli znajdę chwilę oddechu to może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam na stronie wydawnictwa na facebooku okładki tych książek i byłam nimi oczarowana. Niestety tematyka kompletnie nie trafia w mój gust, więc na książki popatrzę sobie jedynie w internecie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Mnie zarówno ta książka, jak i cała seria oczarowała. Mam nadzieję, że mimo iż pierwszy tom nie przypadł Ci za bardzo do gustu, to kolejne Ci się spodobają. Bohaterowie z pierwszej części co prawda zostają, ale pojawiają się też nowi, może oni Cię nie rozczarują. :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach, ale raczej nie w najbliższej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńCzytałam całą trylogię i to, co najbardziej zachwycało mnie w tych książkach był klimat, jaki od nich bił. Wręcz czułam tę gorącą Argentynę. ;) Akurat ta część należy do moich ulubionych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Byłam zachwycona trylogią, rewelacyjnie mi się ją czytało, jakby nuty magii się do niej wkradały. :)
OdpowiedzUsuń