Kanada.
Wedle wielu kraj idealny do życia, słynący ze swojego liberalizmu
i otwarcia na inne kultury. Kraj, w którym każdy znajdzie swoje
miejsce…
To tutaj, już od ponad wieku, rdzenni mieszkańcy
muszą zmagać się z traumami, jakie wywołały funkcjonujące na
kanadyjskich ziemiach szkoły z internatem, do których przymusowo
wysyłano dzieci. Toby Obed, Henry Pitawanakwat czy Edmund
Metatawabin to tylko mały odsetek znanych z imienia i nazwiska
ludzi, którzy piekła doświadczyli już za życia. Odbierani
rodzinom i umieszczani w szkołach tracili swojej imiona, które tak
wiele znaczyły, często stając się numerkami, które pozwalały
tylko ich zidentyfikować. Szkoły, prowadzone przez instytucje
rządowe czy kościelne, wpajały im elementy kultury anglosaskiej,
pozbawiając ich jestestwa i kulturowego dziedzictwa, przy okazji czyniąc ogrom innych
okrucieństw. Na porządku dziennym były tam głodzenie,
przywiązywanie do krzeseł, bicie, zmuszanie do jedzenia wymiocin
czy nadużycia seksualne. Tysiące dzieci Mohawków, Inuitów i
innych społeczności rdzennych przetrwało szkoły. Od lat Ocaleńcy - bo
tak ich zwiemy – czy ich dzieci i potomkowie domagają się
sprawiedliwości i zadośćuczynienia za krzywdy doznane przez Pierwsze
Narody. Największe problemy jednak często zamiatane są pod
dywan, co i teraz z tragiczną sprawą szkół robią kościoły i
kanadyjski rząd...
Debiutancka
książka Joanny Gierak-Onoszko wydana została rok temu i w szybkim
tempie poruszyła rzesze odbiorców. Ja, przyznam szczerze, nie
słyszałam o niej za wiele i bardzo prawdopodobne, że w ogóle nie
zwróciłabym na nią uwagi, gdyby nie pewne okoliczności. Na jednym
z przedmiotów na studiach uczyliśmy się o ludnościach rdzennych,
co zbiegło się w czasie z moim seansem trzeciego sezonu serialu
Ania, nie Anna, w którym główna bohaterka eksplorując otaczający
ją świat poznaje rdzenną mieszkankę Wyspy Księcia Edwarda,
dziewczynkę Ka’kwet. Oba te czynniki, czyli wielowiekowa trauma i
historia przyjaciółki rudowłosej Ani, która wydaje się
podzielać losy bohaterów tej książki, wstrząsnęły mną tak
bardzo, że zaczęłam interesować się krzywdami wyrządzonymi
rdzennym mieszkańcom na kanadyjskich ziemiach. Tak oto reportaż
Joanny Gierak-Onoszko trafił w moje ręce i wydaje mi się, że jego
lektury nie będzie mi dane prędko zapomnieć...
Historie,
które autorka przedstawiła w swojej książce naprawdę poruszają.
Wstrząsająca - to epitet który najlepiej określa każdą z
nich, bez wyjątku. Każdy z występujących na jej kartach bohaterów
zmaga się z traumą, swoją czy też swoich przodków, której nikt
i nic nie będzie nigdy wstanie naprawić. Rdzenni, często na zawsze
pozbawiani byli swoich rodzin, a w szkołach upokarzani i brutalnie
wykorzystywani, przez osoby świeckie jak i duchowne. Kiedy
postanowili zawalczyć o swoją sprawiedliwość odbili się od muru.
Muru w postaci kanadyjskiego rządu i instytucji wyznaniowych, które
wszystkiego się wyparły, próbując zamknąć im usta. Po każdym
kroku w przód następowały trzy wstecz. Ocaleńcom i ich prawnikom
wciąż rzuca się kłody pod nogi. Wielogodzinne zeznania zostają
utajniane. Czuwania i debaty notorycznie zostają udaremniane. Padają
wyrazy żalu, pozbawione jednak szczerych intencji. Czołowe
instytucje wszystko chcą załatwić pieniędzmi, których zdobycie,
wbrew pozorom, nie jest wcale łatwe i nie pozbawione jest haczyków.
Każde wyznanie poddawane jest w wątpliwość. To łatwe, wielu
świadków już nie ma. Oprawcy, do których udaje się dotrzeć
często również byli niegdyś ofiarami. Krzywdzeni krzywdzą –
wiele można zwalić na ten mechanizm. Na wszystko przecież można znaleźć
usprawiedliwienie.
A
ofiary często chciałyby usłyszeć tylko najzwyklejsze „przepraszam”...
Autorka
nie oszczędza czytelnika. Wielu kwestii nie owija w bawełnę. Godne
podziwu jest jej ogromne poszanowanie dla swoich rozmówców,
których do niczego nie zmusza i do których podchodzi z wielkim
taktem. Książka skonstruowana jest w taki sposób, że najbardziej
okrutne fragmenty kontrastowane są tymi o naszym wyobrażeniu Kanady
i obalającymi jej przeidealizowaną wizję. Mimo trudnej tematyki
dobór słów jest wyjątkowo trafny, a przesłanie każdego
rozdziału, każdej opowieści, bez większych trudności powinno
trafić do czytelnika.
„27
śmierci Toby’ego Obeda” to książka, z którą powinien
zapoznać się każdy. Jednocześnie nie jest to książka dla
każdego. Jest to bowiem bardzo trudna opowieść. Historia ogromnej
krzywdy, która w rzeczywistości ma miejsce dopiero po docelowych
wydarzeniach. A krzywdą tą jest ignorancja i brak poszanowania dla
tego, co wydarzyło się w przeszłości. Niezałatane rany nie dają
o sobie zapomnieć. Społeczeństwo, które nie wyciąga lekcji ze
swojej przeszłości nie zasługuje na przyszłość. Książka
Joanny Gierak-Onoszko to, w istocie, właśnie taka lekcja dla
społeczeństwa. Lekcja szacunku i zrozumienia, których często tak
bardzo nam brakuje...
Kilka dni temu książka została nominowana do Literackiej Nagrody Nike 2020!
Tytuł: 27 śmierci Toby'ego Obeda
Autor: Joanna Gierak-Onoszko
Wydawnictwo: Dowody na Istnienie
Data wydania: 2019
Stron: 343
Przyznam szczerze, że do tej pory nie zwracałam zbytniej uwagi na tę książkę, ale Twoja recenzja bardzo zachęciła mnie do jej przeczytania. 😊
OdpowiedzUsuńOstatnio sporo artykułów penetrowałam z tej tematyki, przy okazji zapoznawania się z książką "Komar", niedługo napiszę o niej na blogu. Proponowany przez Ciebie tytuł wpasowuje się w moje obecne zainteresowania, uwzględnię go w planach czytelniczych, takie książki poszerzają horyzonty.
OdpowiedzUsuńWstrząsająca historia. Potrzebna jest bardzo ta książka. Wszyscy wiedzą o holokauście, całkiem spora część ma pewną wiedzą o apartheidzie, ale o tym, co spotkało rdzennych mieszkańców Kanady słyszał mało kto. Wielka szkoda. Mam nadzieję, że ta książka dotrze do wielu odbiorców. Ja w ogóle o niej nie słyszałam do momentu ogłoszenia nominacji do Nike...
OdpowiedzUsuńTo trudny, ale ważny temat...
OdpowiedzUsuńBardzo okrutne te historie i trudna lektura. Jestem za wrażliwa na czytanie takich książek.
OdpowiedzUsuńTrudna historia... Każdy naród ma w swojej jakieś traumy, niestety.
OdpowiedzUsuńPotrzebna jest bardzo ta książka.Trudna historia.
OdpowiedzUsuńLudzie powinni czytać takie książki chociażby dlatego, by docenić kulturę w której żyjemy, w której dzieci maja swoje prawa.
OdpowiedzUsuńBardzo ciężka lektura, ale myślę,że każdy z nas powinien chociaż raz taką książkę przeczytać.
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znalam tego problemu, ale muszę przyznać że napisalas świetna recenzje. Bardzo zachęca do lektury.
OdpowiedzUsuńKuczę, czytam i czytam kolejne recenzje tej książki, dowiaduję się coraz więcej, a jakoś nie mam odwagi jej przeczytać... Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że w Kanadzie mogły dziać się takie rzeczy - a to przecież tak samo nowy kraj jak Ameryki i też tam byli rdzenni. Przez pozostałości kolonializmu i rasizm, który wciąż wśród nas pokutuje, zwracamy za mało uwagi na takie tragedie ;/
OdpowiedzUsuńBardzo trudna, ale jakże ważna książka.
OdpowiedzUsuńCiekawe,nigdy wcześniej nie słyszałem o tej książce, a o Kanadzie miałem zawsze dobre wyobrażenie. Chętnie się z nią zapoznam w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo wydawało mi się, że to nie dla mnie, ale jednak chcę przeczytać. Trudny i ważny temat.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie przepadam za tak ciężkimi pozycjami. Wolę te lekkie, zabawne. Znam jednak kilka osób, które chętnie ją przeczytają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Ciekawa pozycja. Muszę sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńBardzo chce przeczytać tę publikację. Z opisywanie w niej problemem spotkałam się ostatnio oglądając 3 sezon serialu "Ania nie Anna" opartego na mojej ukochanej książce "Ania z Zielonego Wzgórza". Jest tam wątek indiańskiej dziewczynki zabranej do szkoły z internatem. To, co tam się działo, było okropne. Małej udało się nawet uciec, ale i tak przyjechano po nią i zabrano siłą rodzicom.
OdpowiedzUsuńNie znam tytułu, ale zaintrygowałaś mnie, muszę poszukać
OdpowiedzUsuńKurde, temat ważny, ale nie wiem czy jestem gotowa na czytanie tak ciężkiej pozycji.
OdpowiedzUsuńGdybym miała sugerować się okładką, też bym jej nie wybrała.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że wcześniej nie słyszałam o tej książce. I w sumie po przeczytaniu Twojej opinii wcale się temu nie dziwię, bo prawdę powiedziawszy też natrafiłaś na nią przez przypadek, z powodu zainteresowania pewnym tematem. Cóż, ja akurat nie czułam potrzeby zagłębiania się w niego, ale po tej opinii myślę sobie, że może jednak warto to zmienić? Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko, ale jednak to jest kawał historii, o której powinno się głośno mówić.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie trudna książka. Zbyt mocno przeżywam takie tematy i wolę je omijać z daleka.
OdpowiedzUsuńCieżki, za to bardzo wazny temat, który z pewnością wzbudzi wiele emocji...
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na oku, ale temat dość ciężki.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo w moim stylu. Czuję, że mogłaby mi się spodobać:) Muszę jej poszukać.
OdpowiedzUsuńWidzialam ostatnio film na ten temat, coraz wiecej sie o tym mowi. Wydaje mi sie, ze rzad kanadyjski nawet przeprosil te pokolenia za tamtejsza polityke edukacyjna "odkulturowania"... Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńO książce jakoś głośno nie było i ja również o niej do tej pory nie słyszałam. Wydaje się wartą uwagi pozycją.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Gdzieś już słyszałam o tej książce. Może być ciekawa i chyba wpiszę sobie na listę.
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo abstrakcyjnie artystyczna. Przechodzą mnie aż ciarki. brrr, czemu? Intrygujące.
OdpowiedzUsuńdowiedziałam się ostatnio, że książka została wielokrotnie nagrodzona, trochę głupio byłoby jej nie poznać, ale jakoś nie mogę się do niej przekonać
OdpowiedzUsuńNie znałam takiego oblicza Kanady,też zawsze uważałam ją za miejsce idealne do przeprowadzki - i słyszałam same pozytywne opinie od znajomych,którzy się tam przenieśli.
OdpowiedzUsuń