Rok
1946. Juliet Ashton to młoda, angielska pisarka, która na swym koncie ma już kiepsko sprzedającą się biografię Anne Brönte,
a w czasie wojny, pod pseudonimem, publikowała pokrzepiające,
dowcipne eseje. Kobieta próbuje ułożyć sobie życie oraz napisać
nową powieść, tym razem poważniejszą, już pod swoim nazwiskiem.
Wiedzie spokojne życie w Londynie, otoczona swymi ukochanymi
książkami. Pewnego dnia otrzymuje pewien list, który na zawsze ma
odmienić jej życie, mimo że ta jeszcze o tym nie wie...
Podczas
niemieckiej okupacji na angielskiej wyspie Guernsey grupka lokalnych
mieszkańców, by ukryć swoje nielegalne zgromadzenie i konsumpcję
pieczonego prosięcia, zakłada Stowarzyszenie Miłośników
Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Cotygodniowe spotkania
Stowarzyszenia o tej - jakże nietuzinkowej - nazwie i niezwykła moc
literatury niespodziewanie stają się dla mieszkańców ostoją.
Właśnie dzięki temu przedsięwzięciu, w ręce farmera i hodowcy
świń, Dawseya Adamsa trafia egzemplarz książki Charlesa Lamba,
należący niegdyś do Juliet, która niestety musiała go sprzedać.
Po wojnie Dawsey pisze list na podany w książce londyński adres
niejakiej Juliet Ashton, by ta podała mu namiary księgarni
wysyłkowej w Londynie, aby mógł on zgłębiać dorobek
twórczy Lamba. I tutaj swój początek ma ta wyjątkowa historia…
Juliet,
Dawsey oraz inni członkowie Stowarzyszenia wymieniają
korespondencję, z której kobieta dowiaduje się o okupacyjnych
losach wyspy, poznaje historię życia pozostałych członków oraz
bohaterską postać Elizbeth McKenny, która wydaje się być spoiwem
całej historii.
Pozycja
ta, o jakże długim tytule zwróciła moją uwagę jakoś przed
rokiem, kiedy zobaczyłam jej filmową adaptację produkcji Netflixa.
Także od czasów dziecięcych, kiedy to wieczorami namiętnie
kartkowałam atlas świata, w pamięci miałam małą wysepkę „pod
Anglią” której nazwy nie potrafiłam wtedy wymówić, a która
stała się sercem pewnej opowieści.
Niestety,
w tym wypadku to ekranizację obejrzałam przed zapoznaniem się z pierwowzorem, chociaż robić tak nie zwykłam. Ani jednego, ani
drugiego bynajmniej nie żałuję.
„Stowarzyszenie
Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” to w
istocie opowieść niezwykle krzepiąca. Ciekawie wykreowani
bohaterowie i ich często przezabawne losy potrafią niejednokrotnie
podnieść na duchu. Mamy tutaj do czynienia z wieloma różnorodnymi
typami postaci, a każda z nich jest niebywale oryginalna, jednak
wszystkich łączą literackie zainteresowania i pasja. Ogromna
radość z książek, umiłowanie zapisanych stronic i wzajemnej
wymiany opinii aż bije z kartek tej książki. Czyż to nie brzmi
zachęcająco?
Jest
to powieść epistolarna, a ten rodzaj powieści szczerze ubóstwiam,
ubolewając ogromnie nad tym, że dzisiaj listów już tak często
się nie wysyła. Przeczytałam ją jednym tchem i żałuję, że
zrobiłam to tak szybko, nie dawkując jej sobie i nie delektując
się treścią. Tak jak literatura krzepiącą była dla bohaterów,
tak książka ta była dla mnie.
Język
jest ciekawy i prosty w odbiorze. Stylizacja listów jest jednak,
niestety, nie do końca udana – wielu bohaterów posługuje się
często językiem nader współczesnym, jak na lata czterdzieste
przystało, przynajmniej w moim odczuciu i doświadczeniu, po wcześniejszej styczności ze źródłami z tego czasu. Realia historyczne, mimo
wszelkich starań, również nie zostały oddane do końca
realistycznie, gdyż, co bardzo swoją drogą mnie rozbawiło,
ośmielę się stwierdzić, że przykładowo poczta w powojennej
Anglii i na Wyspach Normandzkich działała o wiele sprawniej niż
nasza obecnie, w XXI wieku. Wszystko to jednak jestem w stanie wybaczyć autorkom,
gdyż wiem, że to jedynie powieść, nie wiarygodne źródło
historyczne, i ich własna adaptacja ciekawego pomysłu na powieść, który,
nie ukrywam, bardzo mi się spodobał.
„Stowarzyszenie
Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” to w
mojej opinii pozycja, z którą zapoznać się naprawdę warto. Nie
tylko, ciut może naiwnie, przywraca ona wiarę w ludzkość, ale
ukazuje też ogromną, ocalającą moc literatury. Literatury, która
jednoczy, która krzepi, niesie pociechę, ale też otwiera serce na
drugiego człowieka i bagaż jego doświadczeń. Przeczytaj, a sam
zobaczysz...a nawet poznasz recepturę na pewien Placek!
Zachęcam również do obejrzenia adaptacji filmowej, dostępnej na Netflixie
Tytuł: Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek
Autor: Mary Ann Shaffer i Annie Barrows
Tytuł oryginału: The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society
Tłumaczenie: Joanna Puchalska
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2018
Stron: 256
Interesuje mnie ta książka już od dawna. Przyciąga mnie ta moc literatury, o której piszesz i sama historia w swoim całokształcie. Jedyne co mi trochę nie pasuje, to właśnie fakt, że jest to powieść epistolarna. W przeciwieństwie do Ciebie nie przepadam za tym gatunkiem literackim. :)
OdpowiedzUsuńHmmm... Mam Netflixa, ale film nie rzucił mi się nigdy w oczy. Czyżby to był jakiś znak?
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że jest ekranizacja na Netflixie i że to powieść epistolarna, teraz ta książka wydaje mi się jeszcze bardziej ciekawa :D
OdpowiedzUsuńI have been interested in this book for a long time!
OdpowiedzUsuńprosphairshop human hair wig
Ten tytuł jest taki... dziwny :D ale tak pozytywnie dziwny :) nawet nie sądziłabym, że kryje się za tym jakaś "poważna" historia- raczej stawiałabym na komedię :) ale nie powiem, zaintrygowała mnie Twoja recenzja! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHm.... chyba zaczełam ogladać adaptacje... kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPS tak sobie przypomniałam :)
OdpowiedzUsuńWow już sam tytuł nie pozwala przejść obok niej obojętnie, a wnętrze brzmi jeszcze bardziej kusząco :)
OdpowiedzUsuńKiedy bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale jakoś mi nie wyszło, więc bardzo dziękuję za jej przypomnienie i na pewno teraz to zrobią. 😊
OdpowiedzUsuńMam ją w planach, a kiedyś nawet zaczęłam oglądać film ;)
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę najpierw film,
OdpowiedzUsuńCzuję się ogromnie zaintrygowana tą książką. O ile po okładce nigdy pewnie bym nie zwróciła na nią uwagi tak po Twoim opisie czuje, że muszę koniecznie ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że i mnie okładka by nie skusiła, dlatego warto czytać opinie innych, tak aby czegoś ciekawego nie przeoczyć. :)
UsuńNie przepadam za powieściami epistolarnymi. Kojarzą mi się z nudą w szkole, choć same listy sa genialne! Może skusze si e na ekranizację ?
OdpowiedzUsuńIle emocji w tym ujęciu, aż chcę zobaczyć film ;)
OdpowiedzUsuńszczerze? jakoś wcześniej nie byłam zaciekawiona tą książką, ale po Twojej recenzji wiele się w tej kwestii zmieniło ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam trochę o tej książce, zapamiętałam ją przez ten długi i ciekawy tytuł. :D Mam ją w planach, chętnie ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńFilm - cudowny. Książka mi się cholernie nie podobała, bo właśnie zabrakło m iw niej fabuły i strasznie się gubiłam. Gdybym najpierw nie oglądała filmu chyba nie wiedziałabym w ogóle, o czym ona jest!
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym ją przeczytać! Jakiś czas temu zaczęłam oglądać film, ale przerwałam kiedy dowiedziałam się, że to jest ekranizacja książki. Dlatego teraz dzielnie czekam na to aż ponownie otworzą biblioteki i będę w końcu mogła ją upolować. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa przygoda, tytuł będę miała na uwadze podczas układania planu czytelniczego. :)
OdpowiedzUsuńJest coś w tych długich tytułach, że działają na moją wyobraźnię, uwielbiam je zwłaszcza w japońskim wydaniu. :)
OdpowiedzUsuńNie mój klimat czytelniczy, ale od czasu do czasu lubię sięgać po takie książki, a tą mnie zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie tytuły książek. Od razu przyciągają wzrok i wzbudzają zainteresowanie 😂 Podziwiam autorów, którzy wpadają na takie pomysły, jak tytuł tej pozycji. Co do książki - jak się już uporam z moimi czytelniczymi zaległościami, o ile to kiedykolwiek nastąpi, przyjrzę się bliżej tej publikacji 😁
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie, z pewnością na nią zapoluję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oglądałam film na Netflix i był całkiem ok :) A książka też mnie ciekawiła, bo zawsze lubię poznać oryginał :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej książce i serialu, a brzmi naprawdę ciekawie. Jestem zainteresowana, ciekawe czy uda mi się znaleźć używaną na np olxie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFilm obejrzałam, a teraz po przeczytaniu tej recenzji czas na książkę :)
OdpowiedzUsuńKolejny film, który muszę dodać do swojej netflixowej listy :)
OdpowiedzUsuńchociaż bardzo lubię książki i filmy o różnych stowarzyszeniach dla miłośników książek, ta jednak mnie nie przekonuje, jest zbyt optymistyczna
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do tej książki. Chyba jednak nie przeczytam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
To tytuł, który bardzo mnie intryguje od lat... Może w końcu znajdę parę chwil, aby nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńO tym tytule usłyszałam, podobnie jak Ty, za sprawą ekranizacji, której jednak ostatecznie nie zobaczyłam. Nie przepadam bowiem za historiami, których akcja dzieje się w przeszłości, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że bardzo lubię powieści epistolarne, więc czuję się nieco rozdarta. Nie mówię więc temu tytułowi ani stanowczego nie, ani entuzjastycznego tak. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę fajnie :) Być może skuszę się i na film, i na książkę :D
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ta książkę od czasu, jak dowiedziałam się o jej nietuzinkowej ekranizacji. Jedno i drugie jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę ciekawie, mam ochotę po nią sięgnąć od razu, a rzadko mi się to zdarza :D
OdpowiedzUsuńFilm obejrzałam jakoś rok temu (bardzo mi się podobał) i od razu chciałam przeczytać tę książkę! Naprawdę muszę się w końcu za nią zabrać, też uwielbiam powieści epistolarne :)
OdpowiedzUsuńChoć w tym przypadku tak nie było to czasami zdarza się obejrzeć ekranową interpretację książki przed jej przeczytaniem. W tym przypadku jednak historyczna fabuła powieści nie zachęca mnie do sięgnięcia po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńMam ją w swoich planach czytelniczych od dawna. Pora w końcu ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam na oku ten film :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Pola.
www.czytamytu.blogspot.com
Z chęcią obejrzę ze względu na intrygujący tytuł :-)
OdpowiedzUsuńTen tytuł jest tak szalony, że coraz bardziej mam ochotę poznać tę historię haha ;P
OdpowiedzUsuńIza xx
isabelczyta.blogspot.com
Intrygujący tytuł, a Twoja recenzja jeszcze bardziej zachęciła mnie do tego, by po niego sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie ciekawił i intrygował ten tytuł, ale w końcu go odpuściłam i chyba zachęciłaś mnie do nadrobienia. :)
OdpowiedzUsuńNie powiem, zaintrygował mnie ten tytuł i musiałam tutaj przybyć z komentarzem, przy okazji zapoznając się z opisem i opinią (odkrycie roku, wiem).
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić... Intrygująca historia. Okej, może kwestia listów, gdzie ich stylistyka jest przesiąknięta współczesnością, troszkę wadzi, ale jednak i tak jestem ciekawa, jak to się wszystko potoczyło.