Lata
60’ XIX wieku, miasteczko Concord w stanie Massachusetts, Stany
Zjednoczone. Właśnie tutaj dorastają cztery siostry March – Meg,
Jo, Beth i Amy. Każda z dziewcząt, obdarzona wyjątkowym talentem,
przeżywa tam swoje radości i smutki. Wzrastają one w cnotach pod
czułymi skrzydłami Marmisi, karmione nadzieją na jak najszybszy
powrót Ojca, który służy jako kapelan na wojnie secesyjnej
walcząc za Abrahamem Lincolnem i północnymi stanami o zniesienie
niewolnictwa. Dziewczęta starają się sumiennie wykonywać swoje
obowiązki, wykorzystywać każdy dzień i pracować nad swoimi
wadami. W chwilach, w których nie zajmują się rozwijaniem swoich
pasji wystawiają przedstawienia teatralne, poddają się literackim
dysputom w Klubie Pickwicka, chadzają na proszone przyjęcia bądź psocą wraz ze swoim sąsiadem,
Lauriem. Tak radośnie płynie czas w domu March’ów, w którym
najbardziej oczywistymi sprawami są oddanie, miłość i wzajemny
szacunek.
Pierwszy
raz powieść Louisy May Alcott została wydana w latach
osiemdziesiątych XIX wieku, czyli na długo przed „Anią z
Zielonego Wzgórza”, która w kręgach kultury europejskiej
osiągnęła dużo większą popularność. Moje pierwsze spotkanie z
siostrami March nastąpiło lata temu, gdy byłam w szkole
podstawowej. Do dziś pamiętam stary egzemplarz „Małych kobietek”
z biblioteki, z którego unosił się intensywny zapach perfum. Teraz
postanowiłam odświeżyć lekturę tego klasyka, do czego skłonił
mnie film, który w moim odczuciu również jest arcydziełem i miał
niedawno swoją premierę na ekranach polskich kin.
Styl,
w którym utrzymana jest powieść charakterystyczny jest dla pozycji
z tamtego okresu. Sporą zasługę w dobrym odbiorze dzieła ma na
pewno znakomite tłumaczenie, które stara się w przystępny sposób
oddać ówczesne realia współczesnemu czytelnikowi. Wykreowany
przez autorkę świat jest niesamowicie barwny i ciekawy, podobnie
jak bohaterowie, niezwykle żywi i osobliwi.
Najstarsza
z sióstr, Margaret, w chwili rozpoczęcia powieści ma 16 lat. Jest
ułożoną dziewczynką, ceni sobie prawidłowe obyczaje i zawsze
stara się być miła. Obdarzona wyjątkowym talentem aktorskim Meg
nie chce jednak kontynuować przygody ze sceną i wybiera życie
rodzinne i prowadzenie swego własnego Gołębnika. Obserwujemy ją
jako dorastającą dziewczynę a potem młodą żonę i matkę, która
z kochającym mężczyzną u boku stara się pogodzić z faktem, że
prawdziwe życie nie opływa w takie luksusy, jakich oczekiwała i
bohatersko stawia czoła zalążkom swojej próżności.
Rok
młodsza od niej, 15 letnia Josephnie żałuje, iż nie urodziła się
jako chłopiec, gdyż wtedy nic nie powstrzymałoby jej od wyruszenia
na front. Posiada ogromny talent literacki, tworzy sztuki, wiersze,
opowiadania i powieści. Stara się postępować właściwie i tak,
jak wypada, jednak nie potrafi zrobić niczego wbrew sobie. Ciężko
pracuje nad ujarzmieniem swojego porywczego temperamentu. Jo jest
wyjątkowo roztrzepana i niezgrabna, nie brak jej jednak zaradności
i nie sposób jej nie polubić. Po ciężkich próbach zgotowanych
jej przez los wyrusza do Nowego Jorku by tam zarobić na życie swoją
twórczością i otworzyć się na nowe doświadczenia...
Elizabeth
poznajemy w wieku 13 lat. Jest to cicha i nieśmiała dziewczynka,
zagłębiona bez reszty w swojej muzyce. Kocha grać na fortepianie i
drobnymi gestami ubarwiać codzienność osób, które kocha. Jest
dobrym duchem całego domostwa, ale też okolicy. Beth nie czyni
wielkich planów na przyszłość i korzysta z każdej chwili, jaką
dostaje od życia. Z pozoru stanowi tło, jednak tylko ona potrafi
tak pięknie wyeksponować zalety i dobroć innych.
Nie
ma chyba w Concord barwniejszej i rezolutniejszej postaci niż 12
letnia Amy Curtis March. Dziewczynka ta, z pozoru próżna, ewoluuje
na kartach powieści w poważną, świadomą swej wartości młodą
kobietę. Amy to utalentowana artystka, która zjeździła pół
Europy malując piękne pejzaże. Serce zawsze podpowiada jej jak
postąpić, by postąpić właściwie. Szukała siebie na salonach
całego świata, jednak wszystko, co było jej potrzebne do szczęścia
odnalazła tuż za rogiem i jak nikt inny potrafiła to docenić.
„Małe
kobietki” to powieść autobiograficzna. Sama autorka wychowywała
się w posiadłości Orchard House właśnie w Concord, wraz ze
swoimi trzema siostrami. Ona jest pierwowzorem postaci Jo, a jej
siostry - pozostałych bohaterek. Wiele poruszonych przez autorkę
wątków miało swoje odbicie w realnych wydarzeniach z ich życia,
jest więc ciekawym źródłem historycznym.
Była
to pierwsza tego typu powieść, przeznaczona stricte dla
dorastających dziewcząt. Książka niosła za sobą
moralizatorskie, konserwatywne przesłanie, przedstawiające młodym
kobietom w erze rosnącego kapitalizmu wartość pracy czy znaczenie
predestynacji, ucząc zarazem dobrych manier i obycia w towarzystwie.
To konserwatywne przesłanie może być dla odbiorcy nieco drażniące,
książka uczy jednak wielu dobrych i wartościowych postaw jak pomoc
drugiemu człowiekowi, bezwarunkowa miłość czy podążanie za
własnymi marzeniami.
Urocza,
ciepła, niekiedy przejmująca i wartościowa opowieść o
dorastaniu, uczeniu się życia i przyjmowaniu go takim, jakim jest
nam dane. Pozycja która pocieszy, czasem zasmuci, bezsprzecznie
jednak warta jest poznania. Książka, która pokazuje, do jak wielu wspaniałych rzeczy, poza miłością i zamążpójściem, zdolne są kobiety. Dobra lektura na jesienne wieczory, dobra
również, by ją sobie dawkować. Ciekawa propozycja nie tylko dla
małych kobietek, ale też tych nieco starszych jak i już
dojrzałych. Idealna dla adeptów starego stylu, jednak tym
preferującym współczesny również powinna przypaść do gustu.
Fanom kinematografii polecam również film z 2019 roku w gwiazdorskiej obsadzie. Znakomite zdjęcia, scenografia, kostiumy, muzyka i gra aktorska! Istne arcydzieło!
Tytuł: Małe kobietki i Dobre żony
Autor: Louisa May Alcott
Tytuł oryginału: Little Women. Good Wives
Tłumaczenie: Ludmiła Melchior-Yahil, Paulina Breiter
Wydawnictwo: Poradnia K.
Data wydania: 2020
Stron: 512
Już od dawien dawna bardzo chcę tę książkę przeczytać, ale jakoś się nie składa. A tu już widuję na blogach recenzje "Dobrych żon"... Mam słabość do XIX-wiecznych powieści tego typu. :) Dotychczas nie wiedziałam, że to powieść autobiograficzna. I miło wiedzieć, że jest też film. Ale ten zostawię sobie na deser - po lekturze.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zanurzyłabym się w tej książce, muszę się za nią rozejrzeć. :)
OdpowiedzUsuńZadziwiające, jak czytając w różnych etapach życia klasykę, w odmienny sposób do niej podchodzimy, a jednak wciąż coś nowego potrafimy z niej wyciągnąć dla siebie, doświadczenia życiowe wzbogacają, podobnie jak literackie powroty. :)
UsuńMam na liście i na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńNa pewno będę czytała. Małe kobietki już czekają na mnie w mojej bibliotece. 😊
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wreszcie dorwać ten klasyk w swe ręce ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
"Małe kobietki" mnie bez reszty oczarowały! To tak piękna, ciepła historia! No i film, on też był absolutnie wspaniały! Tak, po moich epitetach widać, że ta historia naprawdę trafiła do mojego serducha. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę. Tyle dobrego o niej słyszałam, film też mnie kusi, ale jednak najpierw musi być książka :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej naprawdę wiele dobrego. Nie wiedziałam, że jest też film (albo po prostu wyleciało mi z głowy, bo rzadko oglądam filmy). Muszę w końcu ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńwiem, że to klasyka ale jakoś mnie do niej nie ciągnie. Nie przepadam za powieściami osadzonymi w XIX wieku.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce. Z Twojej recenzji wydaje się szalenie ciekawa. Zapisuję jako jedną z lektur obowiązkowych. Dzięki!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Dodaję do listy "do przeczytania" :).
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej pozycji nigdy wcześniej, ale szczerze mówiąc niezbyt lubię powieści osadzone w tych ramach czasowych, więc raczej się nie skuszę. Podsunę jednak tytuł koleżance, bo powieść wpasowuje się w jej gust literacki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Słyszałam już o tej książce. Może kiedyś się skuszę i przeczytam, teraz mam trochę więcej wolnego czasu, więc.. Może to ten moment:)
OdpowiedzUsuńPo książkę chyba nie sięgnę bo to nie mój gatunek, ale film mam w planach :)
OdpowiedzUsuńKsiążka w wersji ilustrowanej czeka już na mnie i w najblizszych dniach ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich faworytów na wiosenne lektury
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że to powieść autobiograficzna, Film oglądałam. I znowu żałuję, że obejrzałam go przed przeczytaniem książki.
OdpowiedzUsuńOdkąd pojawił się zwiastun filmu mam ochotę i na książkę i na film :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że oglądałam już film, który swoją drogą jest niesamowity! Na książkę zapewne też się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę, oglądałam film i jestem pod wrażeniem. 😍 Wywarło to na mnie bardzo duże wrażenie, chociaż uważam, że książka jest 1000000 razy lepsza. 😍
OdpowiedzUsuńOj trochę nie moje klimaty, bo niemal wszystko, po co sięgam to literatura faktu, ale wśród nieco młodszych ode mnie czytelników znajdzie zapewne swoje miejsce ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, wpisuję na listę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://artidotum.blogspot.com/
jest to książka, która ciągle mi się przypomina, że JESZCZE jej nie przeczytałam, chyba czas obejrzeć film, zobaczyć, czy mi wejdzie ;-)
OdpowiedzUsuńna razie obejrzałam mini serial HBO, ale mam ochotę na zdecydowanie więcej <3
UsuńNie czytałam, nie widziałam filmu. Może kiedyś się skuszę, bo klasykę warto znać.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej i mam ją na liście. ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać, chodzi ta pozycja za mną od dłuższego czasu, ale jakoś mnie tak omijała...
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że pierwszy raz, tak z siłą, odkryłam tę historię, gdy dojrzałam informację o filmie. Trochę przeraża mnie to, iż to klasyk (a z nimi mam nie po drodze), ale ciekawi mnie, jak radziły sobie siostry i co je spotykało. Dlatego mam na liście lektur do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki ale bardzo mnie zaciekawiłaś i z przyjemnością po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, tyle że w wydaniu MG i wkrótce się za nią zabieram. Jest następną kolejce 😊
OdpowiedzUsuńCoraz chętniej sięgam po klasykę, tę książkę również planuję przeczytać. Wiele już o niej słyszałam i jestem ciekawa jak ja ją odbiorę. ;)
OdpowiedzUsuńJedna z ulubionych książek mojego dzieciństwa. Nadal mam swój egzemplarz z tamtych czasów i chętnie do niego wracam :)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie przeczytać tą klasykę. Dziękuję za recenzję, jeszcze bardziej mnie do książki zachęciłaś
OdpowiedzUsuńMam ją w planach :-)
OdpowiedzUsuńMam w planie przeczytać znowu Małe kobietki i przeczytać Dobre żony, by móc obejrzeć film. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mocno kocham, a film też mam w placach kiedyś^^ <3
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że autorka wzorowała Lo na samej sobie! :O
Iza xx
isabelczyta.blogspot.com
Właśnie idzie do mnie ta pozycja, w szczególności ciekawa jestem 'Dobrych żon" :D
OdpowiedzUsuńxoxo
L. ( https://slowotok-laury.blogspot.com/ )
Bardzo dobra powieść oraz film (oglądałam z lat 90), z chęcią odświeżę te klimaty :)
OdpowiedzUsuńWidziałam film, i na razie nie ciągnie mnie do książki.
OdpowiedzUsuńO, ja też niedawno się zajmowałam tym tematem, z tym że ja troszkę zjechałam film, a książki niestety w ogóle nie czytałam... Zaczęłam co prawda, ale to moralizatorstwo, którymi od początku jest naszpikowana, mnie odrzuciło.
OdpowiedzUsuńNatomiast dzięki Twojej recenzji mam ochotę dać tej książce drugą szansę. Widzę, że może powinnam przebrnąć przez początek, który mnie tak odrzucił, i się jakoś wtedy wciągnę? Postacie, które w filmie wydały mi się mocno spłaszczone, tutaj mają więcej głębi. A cytaty brzmią tak dowcipnie, jak lubię! :D Prawie mnie namówiłaś :)