I połowa XX wieku. Podczas wakacji w Monte Carlo młoda kobieta, pracująca jako dama do towarzystwa, poznaje owdowiałego Maxima de Wintera, właściciela osławionej posiadłości Manderley w Anglii. Przed niespełna rokiem całą socjetę obiegła wiadomość o tragicznym zaginięciu jego żony, Rebeki i wyrzuceniu jej ciała przez morze. Wbrew logice pomiędzy nieco nieokrzesaną kobietą a poważnym, wiele od niej starszym mężczyzną zawiązuje się nić porozumienia oraz pewne uczucie. W krótkim czasie bohaterka zostaje kolejną Panią de Winter i przyjeżdża do Manderley, które staje się jej nowym domem. Pomimo wszelkich starań kobieta jednak nie czuje się tam dobrze, bowiem cały czas krąży nad nią widmo Rebeki, pierwszej żony Maxima, oraz ich relacji…
Czy w miejscu, w którym nic nie jest naprawdę tym, czym się wydaje, Państwo de Winter są w stanie odnaleźć szczęście?
Moje pierwsze spotkanie z książką angielskiej pisarki miało miejsce przed kilkoma laty, jednak nie było mi wtedy dane jej skończyć. Przy okazji najnowszej ekranizacji, która w ubiegłym roku pojawiła się na Netflixie, postanowiłam sięgnąć po raz kolejny po pierwowzór, by przeczytać książkę przed obejrzeniem produkcji. Jakże wspaniały był to pomysł!
„Rebeka” to powieść, która oczarowała mnie już od pierwszych stron. Bohaterka, a narratorka zarazem, opowiada nam ze szczegółami historię swojego życia, poznania Maxima oraz czasu spędzonego w Manderley, zagłębiając się w towarzyszące jej emocje, co doskonale dopełnia wizję czytelnika. Do każdej postaci czy każdego opisanego przez nią wydarzenia podchodzi się z typową jej nieufnością. Tytułowa Rebeka, mimo że fizycznie nieobecna, ale żyjąca we wspomnieniach czy rozmowach innych, jest pełnoprawną bohaterką tej opowieści. Wydaje się wręcz być tą główną bohaterką, gdyż dla podkreślenia jej prymatu, autorka nigdy nie daje nam poznać imienia narratorki. Bo najważniejsza jest właśnie Rebeka...
Obserwacje narratorki i czynione przez nią opisy wydają się prowadzić nas do sensownych wniosków i układać się w jedną całość, jednak zakończenie jest niespodziewane, a przede wszystkim – przewrotne!
Język jest barwny i mocno nacechowany emocjonalnie. Zarówno pióro autorki, jak i tłumaczenie polskie, są bardzo kunsztowne i profesjonalne. Książka wciąga, narracja buduje napięcie, trzyma w niepewności i wyprowadza na manowce intuicję czytelnika. Książkę czyta się łatwo, nie warto jednak się spieszyć, a raczej delektować każdym szczegółem.
„Rebeka” to poruszająca do głębi opowieść o sile domysłów, które często biorą nad nami górę. Historia, która pomaga dostrzec jak wiele pozorów towarzyszy nam każdego dnia i wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości. A także opowieść o tym, że ważnym jest nie tylko otrzymywać miłość, ale i pomimo wszystko ją ofiarować. Nawet gdy logika wskazywałaby inaczej….
Lubię tę książkę, choć uważam, że film był tysiąc razy lepszy. A rzadko to mówię.
OdpowiedzUsuńNo proszę, nie spodziewałam się, u mnie też zazwyczaj książka o niebo lepsza od filmów. Ale i tak najpierw z powieścią się zapoznam. :)
UsuńKsiązka czeka na półce na spotkanie, już niedługo się za nią zabiorę, czekam na spokojny weekend. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o filmie, ale jeszcze go nie oglądałam. Książkę też muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuńJa na film może też się skuszę, ale książka także zapowiada się interesująco.
UsuńChciałam za znać z tą powieścią Nowy Rok, ale nie wyrobiłam się. Jednak na pewno już się za nią biorę i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię niespodziewane i przewrotne zakończenia, oraz trzymające w napięciu narracje. Kiedyś chciałam przeczytać tę książkę, a potem na długo o niej zapomniałam. Dziękuję za przypomnienie. Muszę kiedyś dorwać zarówno literacki pierwowzór, jak i ekranizację. To zdecydowanie moje klimaty. Przynajmniej sądząc po zarysie fabuły. No i to już jednak klasyka.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że książka trzyma w napięciu i jest zaskakująca. To spory atut.
OdpowiedzUsuńNie znam i co najwyżej kojarzę tytuł. Nie wiem, na którą wersje bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńCiekawe, że wznowili tę książkę tyle lat po premierze. Musi coś w sobie mieć!
OdpowiedzUsuńCzytałam swego czasu tę książkę i również byłam zachwycona. Bardzo dobre wrażenie wywarł też na mnie film w reżyserii A. Hitchcocka. Tej najnowszej wersji od Netflixa z kolei jeszcze nie widziałam. :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mnie ciekawi ta książka i muszę się w końcu skusić na nią.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce ale po przeczytaniu Twojej recenzji jestem zaciekawiona! :)
OdpowiedzUsuńOd dawna miałam ją zamiar przeczytać ale niestety najpierw obejrzałam film ;) który w sumie średnio mi się podobał
OdpowiedzUsuńNie widziałam jeszcze nowego filmu, poprzedni też był niezły. Autorkę bardzo lubię i przeczytałam wszystko co napisała, jest świetna i fantastycznie buduje napięcie.
OdpowiedzUsuńGenialny film Hitchcocka z 1940, popsuty w 2020 :) Ale książkę zawsze można przeczytać i porównać!
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie, tym bardziej, że nie widziałam jeszcze netflixowej adaptacji! Dzięki za recenzję! :) Kasia
OdpowiedzUsuńBędę szczera, ale książka nie jest dla mnie - zdecydowanie nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńNie widziałam adaptacji ani nie czytałam książki, ale zainteresuję się tym tytułem. Ciekawie się zapowiada. :-)
OdpowiedzUsuńNie znam książki ani filmu, ale tyle tego jest, że człowiek nie nadąża :-)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach i bardzo chcę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, chętnie bym spojrzała na ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji czytać książki, ale obejrzałam adaptację netflixa. Podobał mi się ten klimat i chętnie poznałabym tę historię na kartkach książki :-)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałem. W sumie nie czytałem żadnej książki tej autorki,choć mam na półce jej książki. Widziałem film Hitchcocka z 1940 roku na podstawie tej książki-bardzo dobry, zresztą Oscar za Najlepszy Film Roku.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, wydaje mi się że film jest z lat 50? Chyba że powstała jakaś nowsza produkcja?
OdpowiedzUsuń