Wkraczająca w dorosłość Wika wraz ze swoim chłopakiem wyrusza na zachód Europy by podjąć wakacyjną pracę, która pozwoli zarobić na utrzymanie na studiach i planowane wesele. Para zatrzymuje się w szwajcarskim miasteczku niedaleko Jeziora Genewskiego, gdzie Wika zaczyna pracę u dwóch kobiet – przejawiającej objawy demencji Shirley i skrajnie różnej od niej córki, Robin. Tam sprząta bibliotekę po zmarłym ojcu i mężu kobiet, jeździ na zakupy i obserwuje życie takim, jakie jest, a nie takim, jakim zawsze chciała je widzieć.
Dziewczyna nie wie jeszcze, że niepozorne zajęcie, którego się podjęła, stanie się dla niej szkołą życia, ale też umierania i że przewartościuje jej dotychczasowe postrzeganie rzeczywistości. Jednak czy Wika będzie potrafiła docenić to, co zafundował jej los?
Ostatnimi czasy wyjątkowo „podchodzi mi” współczesna literatura polska, zwłaszcza dzieła z list nominowanych do Nagrody Literackiej Nike z ostatnich lat, które staram się sukcesywnie nadrabiać. Książki te są do siebie pozornie bardzo podobne, skłaniające do refleksji i dosyć melancholijne, jednak każda z nich porusza przeróżne problemy z całkowicie innego punktu widzenia. Wnioskując po opisie, „Serce” można by uznać za ciekawą, ale leciutką propozycję na wakacyjną lekturę. Nic bardziej mylnego!
„Serce” nie zachwyciło mnie może od razu, ale z czasem na pewno. Historia Wiki, jej relacje, życiowe wybory czy wspomnienia to arcyciekawa lekcja dla czytelnika. Lekcja pokory, otwartości na drugiego człowieka i stawania w prawdzie o tym co jest, było i będzie naszym udziałem. O przyjmowaniu do wiadomości tego, czego nie chcemy zobaczyć, mając to tuż przed oczami. To także książka o dojrzewaniu, poznawaniu swoich granic i odkrywaniu ludzkiej cielesności – nie tylko tej zmysłowej, ale także tej do cna fizjologicznej, w której nie ma miejsca na wstyd, jak ciało umierającego człowieka.
Radka Franczak i jej proza są w istocie bardzo filmowe, czego - nie ukrywajmy - można się było spodziewać po autorce i jej profesji. Reżyserka i absolwentka łódzkiej Filmówki kreśli swoją ręką opowieść, która w pewnych momentach przypomina film dokumentalny. Wcale jednak nie nudny, nie pozbawiony polotu. Do języka wprawdzie mogłabym się niekiedy przyczepić, gdyż jego stylizowana prostota w niektórych miejscach drażniła, jednak jest to odczucie mocno subiektywne, a opisany zabieg w rzeczywistości idealnie wpasowuje się w stylistykę całego dzieła. Lektura książki jest więc bardzo pozytywnym doświadczeniem, które skłania do pogłębionej autorefleksji.
„Serce” to opowieść o dopuszczaniu serca do głosu. O akceptacji tych wszystkich ludzi, które to serce nam wybiera, z całym bagażem ich doświadczeń. To wzruszające świadectwo tego, że zawsze warto być „dla drugiego człowieka”, nawet jeżeli głos w głowie podpowiada nam, że on już nas nie potrzebuje. Pamiętając jednak o tym, by nie zatracić siebie, rzecz jasna. Bo tylko kochając siebie możemy przecież prawdziwie kochać innych, nieprawdaż? Książka Radki Franczak to także poruszająca historia wybaczania sobie swoich własnych błędów, nawet jeżeli zakorzenione były one w przyszłości, a nie „tu i teraz”...
Bardzo cieszę się, że powstają takie tematycznie książki, poruszające aspekty jakości bliskości, we współczesnym pędzie ludzie zatracają to, co jest filarem człowieczeństwa, uważne spojrzenie na drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo zaciekawiła mnie ta książka. Nie słyszałam o niej wcześniej. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się zapowiada. Uwielbiam książki z przesłaniem. Chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńAż mi wstyd, bo nie przeczytałam żadnej książki ,która bralaby udzial w jakimś plebistycie, nie wspominając o Nike �� chyba czas to powoli nadrabiać. Nie ukrywam, że lubię książki z przesłaniem. Kinga
OdpowiedzUsuńnie jest to do końca moja tematyka, ale ostatnio przekonałam się, że coraz bardziej mnie pociągają takie historie, więc mogłabym dać jej szansę
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że w miarę wskakiwania na kolejne etapy życia siłą rzeczy zaczynamy buszować po literackich sferach, które dotąd nie za bardzo nas przyciągały, a to znaczy, że poszerzamy horyzonty. :) U mnie teraz bardzo dużo książek naukowych, choć mrocznym klimatom wciąż pozostaję wierna. :)
UsuńZaciekawiła mnie ta książka i żeby nie twoja opinia to patrząc na okładkę w życiu bym nie zwróciła na nią uwagi.
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie ta książka, wcześniej o niej nie słyszałam. Chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńBez tego wpisu na pewno bym po nią nie sięgnęła!
OdpowiedzUsuńCytat jest po prostu przepiękny! Zmiana i tak nas prowadzi. Zgadzam się:) Może warto, aby moje córki przeczytały tę ksiązkę! Patrycja
OdpowiedzUsuńMyślę,że ta lektura przypadłaby mi do gustu - i na pewno stanowiłaby sentymentalną podróż do mojej własnej młodości,pełnej buntów i rozterek.
OdpowiedzUsuńTematy mi bliskie, kiedyś sięgałam często po tego typu literaturę. Myślę, że mogłaby dostarczyć mi przyjemnych wrażeń podczas czytania.
OdpowiedzUsuńZachęcasz do przeczytania książki.
OdpowiedzUsuńBardzo mało znam literaturę polską i współczesnych autorów.
Od kilku ładnych lat nie mam z nią do czynienia.
Pora to nadrobić. Tematyka ciekawa.
Pozdrawiam :-)
Irena-Hooltaye w podróży
Książka brzmi bardzo ciekawie - zapisuję na swoją listę do przeczytania! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to pozycja warta uwagi. Na pewno jest potem po lekturze sporo przemyślen.
OdpowiedzUsuńNie znam autorki ani książki. Twoja recenzja sprawia, że mam ochotę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJuż sobie rezerwujemy czas na tą pozycję 🙂
OdpowiedzUsuńJa akurat nie lubię tego typu powieści, ale niemniej doceniam ich wartość i urok. Fajnie że powstają, bo dają człowiekowi powód do refleksji
OdpowiedzUsuńNie jest to mój ulubiony typ literatury, ale fajnie, że znalazłaś w niej coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura, a nigdy o niej nie słyszałam :) Dzięki za propozycję!
OdpowiedzUsuń