środa, 27 maja 2020

Po trochu - Weronika Gogola


Weronika wychowywała się w małopolskich Olszynach, swojej Ojcowiźnie. To tutaj, zajadając draże Korsarz czy gumę Turbo uczyła się świata, uczyła się ludzi. Obserwowała swoistą topografię rzeczywistości, rozwijającą się wieś czy pojawiające się mody: na cappuccino z torebki, ciasto karpatkę pieczone w zielonym piekarniku czy rzekomo niezwykle wytrzymałe naczynia z duraleksu. Każdego dnia marzyła o Jajku Niespodziance czy lodach Panda w niedzielę po kościele. Jej świat oscylował wokół kuzynów, cioteczek, przybranych babć i podwórkowych znajomych. Oraz wokół postaci wyjątkowych dla niej osób, znanych jej z życia czy opowieści, jak ciocia Genia - góralska feministka, malutki wujaszek Władzio który był głuchy i pełnił funkcję lokalnego dzwonnika czy ciotka Samuela, która malowała smutne obrazy i słuchała Hildegardy z Bingen, bo urodziła się w dniu, w którym inna ciotka „się pogubiła”. Mieszkańcy Olszyn odmierzali czas od jednego do następnego bicia kościelnych dzwonów, od śmierci do śmierci. Bo właśnie ona, śmierć, oswojona mniej lub bardziej, jest mianownikiem każdej z historii opowiedzianych przez Weronikę. Przez dziewczynkę z pamięcią absolutną, która zauważyła, że odbiega od reszty...

Bardzo lubię pozycje, które zabierają czytelnika gdzieś wgłąb życia autora. Do chwil, często osobistych, ale niesamowicie kształtujących jestestwo. Do momentów intymnych, lub takich, którymi chcemy podzielić się z całym światem. Opowieść Weroniki Gogoli zabiera nas do jej dzieciństwa, do lat 90, które pod jej piórem ulegają pewnej mitologizacji. Autorka opowiada nam swoje dzieciństwo i dzieje swojej rodziny od dziada pradziada. Opowiada, bo ma to we krwi – każdy niemal Gogola na olszyńskiej ziemi, w stopniu mniejszym lub większym uprawiał gawędziarstwo, więc i ona ma do niego spore skłonności. Weronika to dziewczynka, która jest stamtąd, jednocześnie stamtąd nie będąc. Silnie zakorzeniona, posiadająca jednak rozłożyste konary. Dorasta w Olszynach, ma jednak świadomość swojej inności i tego, że odczuwa i rozumie więcej, inaczej. W społeczności tradycyjnej, w której ludowość jednak ważniejsza jest od religijności, w której nie brak zabobonów czy ludowych podań , mała Weronika fascynuje się zjawiskiem śmierci. Śmierci, która co jakiś czas nawiedza rodzinę, bliższą i dalszą, nawiedza sąsiadów i przybrane cioteczki. Śmiercią, której nikt się nie boi i na którą nawet wielu z utęsknieniem czeka. „Po trochu” to zapis fascynacji autorki zjawiskiem śmierci i jej ewolucja stosunku do niej. Książka, do napisania której bezpośredni impuls stanowiła śmierć taty, a zebranie której miało być dla autorki autoterapią. 

Weronika Gogola w swoim prozatorskim debiucie znakomicie operuje słowem pisanym, jednak jest w jej stylu coś osobliwego. Styl ten jest mianowicie bardzo prosty i bezpośredni. Wedle niektórych – aż za bardzo. Swego rodzaju myślotok o świecie widzianym oczami dziecka. Ja wprost przezeń płynęłam! Język jest prosty, powiedziałabym, że ciut reporterski, ciekawie zamyka otaczającą rzeczywistość. Jest to język wiejski, korzystający z olszańskiej gwary. Z pozoru prosty, a jednocześnie barwny. Na kartach książki język ten ewoluuje i dorasta wraz z bohaterką. Powieść często błędnie interpretowana jest jako zbiór opowiadań. W rzeczywistości jest to powieść oparta na dwunastu strofach ludowej pieśni żałobnej „Żegnam cię mój świecie wesoły”. Każda strofa pieśni to inna historia. 12 wydaje się też mieć tutaj znaczenie symboliczne, być związana z naturą. 12 miesięcy, 12 godzin. 12 to liczba natury, tak jak naturalna w tradycji ludowej jest śmierć...

Po trochu” to opowieść o tym, jak silne są więzi i jak bardzo nasze korzenie przywiązują nas do ziemi. To historie ukazujące, że do pewnych prawd dojrzewa się właśnie po trochu. Tak jak i po trochu opowiada się historie.
Czy zechcesz przystanąć i przeczytać „Po trochu”? Spokojnie, powoli, po trochu...


Książka "Po trochu" w 2018 roku została laureatką Nagrody Conrada.
W tym samym roku była również nominowana do Literackiej Nagrody Nike.


Tytuł: Po trochu
Autor: Weronika Gogola
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Data wydania: 2019 (pierwsze wydanie: 2017)
Stron: 180

28 komentarzy:

  1. Pierwszy raz czytam o tej książce, ale zaciekawiła mnie bardzo. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spotkałam się z tą książką, ale z ciekawości może ją przeczytam :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda mi to na lekturę, która mogłaby mi się spodobać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda na to, że autorka ma zdolność bardzo wnikliwej obserwacji rzeczywistości od najmłodszych lat... To cenna umiejętność. Szczególnie u pisarza. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że z biegiem lat coraz bardziej dojrzewam do tematyki śmierci, ostatecznych rozwiązań, ale bynajmniej nie jako tragedii, ale ukoronowania życia, spoglądam w głąb tego, co zapamiętałam z moich bliskich, którzy już odeszli, nawiązuję rozmowy z tymi, którzy są blisko przekroczenia tej granicy. Zwrócę uwagę na tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znałam wcześniej tej książki i pora nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej książce, ale kurcze... wzbudziłaś we mnie ciekawość. Po pierwsze, w ogóle zaciekawiła mnie sama historia, a po drugie przekonuje mnie mocno ten "myślotok" i taki sposób opowiadania. A już tak poza tym, to nie mogę nie wspomnieć o okładce, bo jakoś strasznie przyciąga moją uwagę. :o Według mnie jest genialna i z tego co piszesz o samej książce, to mam poczucie, że bardzo dobrze oddaje jej charakter. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak i autorka tak i ja pochodzę z małopolski, więc tym bardziej chciałbym przeczytać "Po trochu", ale przede wszystkim dlatego, że pani Weronika Gogola porusza tematy dochodzenia do prawd, akceptacji śmierci i własnych korzeni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawa recenzja. Pięknie napisana. Zachęciła mnie do przeczytania książki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz widzę tę książkę i muszę przyznać, że gdyby nie recenzja nie zwrociłabym na nią uwagi przez okładkę. W moim odczuciu jest straszna, a ja przy wyborze lektury zazwyczaj się nią kieruję. Nie wiem, czy po nią sięgnę,ale mnie zaintrygowałaś, więc niewykluczone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie oprawa graficzna przekonuje, w zasadzie od razu wiem, jakiego klimatu się spodziewac podczas spotkania z ksiązką. :)

      Usuń
  11. Recenzja ciekawa, ale mam mieszane odczucia. Muszę się jeszcze nad nią zastanowić, ale lubię dawać szansę debiutą.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  12. Z przyjemnością po nią sięgnę. Głównie dlatego, że jeszcze o niej nie słyszałam i jestem ciekawa czy przypadnie mi do gustu!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem ciekawa ujecia smierci w takim wydaniu

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy raz spotykam się z tą książką, może nie ostatni :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podróż w czasie do lat 90 - przekonałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  16. bardzo lubię takie książki, aż dziwne, ze o niej nie słyszałam, muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasem naprawdę warto przystanąć i poczytać coś tak refleksyjnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak, to właśnie cudowne łapanie chwil życia, zaglądanie w umysł innych, ale i spotkanie samego ze sobą. :)

      Usuń
  18. Lubię takie refleksyjne opowieści. Poza tym ta objętość nie jest zbyt duża, więc pewnie szybko się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie słyszałam o tej książce ale zaciekawila mnie i chętnie ją dla niej zamówię.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ta książka "chodzi" za mną od jakiegoś czasu. Trzeba przyznać, że nie tylko opowieść może być ciekawa, ale też okładka jest majstersztykiem!

    OdpowiedzUsuń
  21. Pierwszy raz słyszę i widzę tę książkę. Trochę nie moje klimaty, ale może kiedyś się na nią skuszę, bo lubię czasem poczytać książki, które mogą dużo wnieś w nasze życie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudownie napisałaś o tej książce, teraz muszę po nią koniecznie sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń
  23. Muszę powiedzieć że mnie zainteresowałas

    OdpowiedzUsuń
  24. Co muszę przyznać, okładka jest naprawdę… inna. Podoba mi się.
    „Tata mówi […]” – zapisuję sobie cytat, jest niewyobrażalnie mądry. Pięknie napisana recenzja i niesamowicie zachęcająca. Biorę prawie w ciemno!

    OdpowiedzUsuń
  25. Brzmi jak idealna lektura na letnie, leniwe dni. Za to szatą graficzną z pewnością wyróżnia się z tłumu.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie wiem skąd wytrzasnęłaś kolejną tak wyjątkowa i (choćby mnie) nieznaną powieść. Dzięki wielkie! Mogę rozszerzać horyzonty :)

    OdpowiedzUsuń

Może to właśnie Twój komentarz okaże się dla mnie największą inspiracją?
Dziękuję za każde odwiedziny i zapraszam częściej! Powłóczmy się razem!