troszkę o włóczykijce

 Nazywa się B. Potocznie włóczykijka. Jej imię składa się z dziewięciu liter, ale jeżeli już ktoś używa jego pełnej formy, oznacza to, iż coś przeskrobała.
W czerwcu stuknęły jej 23 wiosny. Jest osobą, która mocno stąpa po ziemi. Jednocześnie z głową w chmurach. Tak, to możliwe...


 Za literaturą wprost przepada. Ba, wręcz ją ubóstwia! W każdej postaci. Czyta kiedy tylko może, chociaż - przyzna szczerze - wymaga to sprzyjających warunków. Bo przez wrodzone roztrzepanie skupić jej się ciężko. Jej pamięć nie działa tak jak powinna, gdyż zapamiętuje wiele mało znaczących chwil, faktów i detali, jak na przykład data zakupu najulubieńszego kapelusza lub co dostała w prezencie na czwarte urodziny. Nie zapamiętuje natomiast tego, co pamiętać powinna, lub pamiętać chce.


 Czyta od kiedy sięga pamięcią. Czytaj - od dawno, dawno temu. Wszystko co się nawinie. Wiele książek zaczyna, ale już nie wszystkie kończy. Pragnie napisać własną powieść, ale po wielu próbach i koncepcji zmianach, na dedykacji zawsze zaczyna i kończy...


 Studiuje muzykologię na najstarszej uczelni w naszym kraju, a od niedawna także stara się zostać kulturoznawcą. Aktualnie mieszka w stolicy Górnego Śląska, lecz kto wie, dokąd opatrzność ją pokieruje. Od października, w celach edukacyjnych, wybywa do Krakowa na większą część tygodnia. Ma też drugi dom w małej, beskidzkiej wiosce na południu naszej ojczyzny. Najchętniej rzuciłaby wszystko, uciekła z miasta i zaszyła się tam na całą wieczność...tam albo w Narnii.


 W szeroko pojętej przyszłości chciałaby....pisać! Nic bowiem tak bardzo nie dodaje jej skrzydeł. Tak, nawet Redbull. W dzieciństwie pragnęła być leśniczym, bo uważała, że do szczęścia są jej potrzebne trzy rzeczy : las, domek w jego środku i święty spokój. Aktualnie jest człowiekiem szczęśliwym, bo wie, że szczęście to wybór. I zależy tylko od niej samej. Dlatego nie jest w stanie zrobić czegokolwiek wbrew sobie. Jest jeszcze jednak wiele celów, do których dąży. Prawdziwie spełniona poczuje się bowiem w momencie, w którym zobaczy pierwszy, szczery i bezzębny uśmiech na twarzy swojego niebieskookiego dziecięcia. Od najmłodszych lat nie marzy wszakże o niczym innym jak o wychowywaniu szczęśliwych, młodych ludzi.


 Lubi małe rzeczy. Jak dziecko potrafi cieszyć się z drobnych detali. Książki od dziecka są jej najlepszymi przyjaciółmi. Altowiolistka i zwariowana adeptka sztuki. Psychofanka muzyki okresu romantyzmu i XX wieku. Zwłaszcza twórczości Karola Szymanowskiego. Chłonie historię jak gleba deszcz. Przepada za dobrą kuchnią, zwłaszcza babciną. I za włóczęgostwem, przed siebie, bez celu. Rozkochana w sypanych herbatach wszelkiego rodzaju, które spija hektolitrami. Amatorsko fotografuje i pisze opowiadania. Marzy o samotnej podróży dookoła świata. Lubi twórczość Tolkiena, literaturę piękną z Anglii, powieści historyczne i Jeżycjadę. Nie lubi rodu Freyów, e-booków, Karoliny Bingley i szmatławców o wampirach i Greyach, na które nie warto tracić cennego czasu. W dzieciństwie chciała być ruda, jak jej ówczesne autorytety - Pippi Pończoszanka i Ania Shirley. Lecz z dbałości o włosy woli ich nie farbować. Marzy o domowej bibliotece od podłogi do sufitu. Uwielbia wąchać książki i kartkować je podczas czytania. Prywatnie przyszła żona włóczykija z Doliny Muminków, w której to chciałaby zamieszkać na starość. Daleko jej do realistki. Nie lubi utartych i stereotypowych recenzji. Dlatego jej są po prostu inne. Swojskie. Nie lubi wyróżniać się z tłumu. A! No i wielbi marcepan!




2 komentarze:

  1. Beniu, widze ze mamy pewne genialne wspolne marzenie... oczywiscie chodzi o podroz dookola swiata :D z przerwami na plaze i ksiazke! /// faktfaktem.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna dusza z Ciebie. Gratuluję zainteresowań, kultura przez duże K. Ja czytam mitologię Arturjańską. Pozdrawiam serdecznie Ja Zwykła Matkaa

    OdpowiedzUsuń

Może to właśnie Twój komentarz okaże się dla mnie największą inspiracją?
Dziękuję za każde odwiedziny i zapraszam częściej! Powłóczmy się razem!