środa, 28 grudnia 2016

W śnieżną noc - Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle


,,Trzy gwiazdy literatury młodzieżowej, z kultowym pisarzem, Johnem Greenem na czele, napisały na czas Gwiazdki trzy połączone ze sobą opowiadania.

Punktem wyjścia jest burza śnieżna, która w Wigilię kompletnie zasypuje miasteczko Gracetown. Na tle lśniących białych zasp pięknie prezentują się prezenty przewiązane wstążeczkami i kolorowe światełka połyskujące w nocy wśród wirujących płatków śniegu.

Śnieżyca zamienia małe górskie miasteczko w prawdziwie romantyczne ustronie. A przynajmniej tak się wydaje… Bo przecież przedzieranie się z unieruchomionego pociągu przez mroźne pustkowia zazwyczaj nie kończy się upojnym pocałunkiem z czarującym nieznajomym. I nikt nie oczekuje, że dzięki wyprawie przez metrowe zaspy do Waffle House uda się odkryć uczucie do wieloletniej przyjaciółki. Albo że powrót prawdziwej miłości rozpocznie się od nieprzyzwoicie wczesnej porannej zmiany w Starbucksie. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia Świąt, zdarzyć może się wszystko…"





 W dzisiejszych czasach właśnie tak święta są postrzegane. Jako stan umysłu. Wystawy sklepowe. Grane od listopada w radiowych odbiornikach ,,świąteczne" piosenki, które z Bożym Narodzeniem wspólne mają tylko słowo ,,christmas". 
Zgodzę się ze stwierdzeniem, że z założenia nie o to chodziło. Ale jak ogromnej magii, jak niepowtarzalnego klimatu to dodaje! Któż z nas tego nie lubi, któż na to w głębi serca nie czeka?

 Rzeczą wiadomą jest, że takowe piosenki, świąteczne wystawy czy iluminacje w sposób niezaprzeczalnie miły działają na nasze zmysły. A gdyby tak dołączyć do tego także świąteczną...literaturę? 


 Do tegorocznych świąt, przyznam szczerze, byłam nastawiona bardzo sceptycznie. Tak się bowiem ostatnimi czasy w moim życiu podziało, że wraz z myślą o świętach nawiedzał mnie ogromny niepokój. 
Przypomniałam sobie jednak co zawsze pomagało mi się odprężyć, czyli o najlepszej zabawie jaką sobie ludzkość wymyśliła, i w każdy z trzech świątecznych dni dawkowałam sobie po jednym z trzech opowiadań. 
Pomogło, a jakże! 

 Zbiór ten, jak zapewne się domyślacie, do najambitniejszych nie należy. Mimo, że ostatnio najczęściej sięgam po ,,ambitną" klasykę i poezję, stwierdziłam, że przyda mi się chwila odpoczynku i regeneracji przy czymś nie wymagającym większego zaangażowania. I tutaj pozycja ta sprawdziła się rewelacyjnie.

 Fabuła naprawdę czasami potrafiła zaskoczyć, bohaterowie z ogromną łatwością zaskarbili sobie moją sympatię - na czele z Jubilatką - a klimat świąt wylewał się na mnie z każdej kartki. Podobało mi się to, że autorzy nie szczędzili swoim postaciom nieszczęść, co wielce dodawało im wiarygodności. Powieść utrzymana jest w stylu nadzwyczaj przystępnym. Wprawdzie miałam okazję przeczytać tylko jedną powieść Johna Greena, wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać i nie zawiodłam się...lecz jego opowiadanie podobało mi się najmniej...


 ,,W śnieżną noc" to naprawdę udana pozycja, idealna do przeczytania przy świątecznym stole, lub pod kocykiem...z pełnym brzuszkiem. Pomaga wczuć się w klimat świąt, docenić to co mamy, trochę się rozluźnić, pośmiać. Warto poświęcić jej chwilkę w przedświątecznej gorączce, lub po świętach, gdy emocje już opadną. Bo w śnieżną noc miło zaszyć się w zaciszu z przyjemną lekturą i delektować się każdą literą...i zapachem mandarynek...


Tytuł : W śnieżną noc
Autorzy : Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle
Tytuł oryginału : Let It Snow. Three holiday romances
Tłumaczenie : Magda Białoń - Chalecka
Wydawnictwo : Bukowy Las
Data wydania : 2014
Liczba stron : 336

6 komentarzy:

  1. Miałam przeczytać przed świętami żeby wprowadzix sie w świąteczny klimat ale mi się nie udalo. Mam zamiar przeczytac ją po zeby przedłużyć trochę magię świat, bo tak szybciutko święta minęły :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że mi również lektura tej książki uprzyjemni świąteczny okres. Mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moja bajka... choć śniegu nie widać i nie widać, to może chociaż taki klimat można sobie zapewnić xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię Johna Greena, więc naprawdę... podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi znowu opowiadanie Greena najbardziej przypadło do gustu. Podobało mi się w tej książce, że każde z opowiadań tworzyło spójną całość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię od czasu od czasu przeczytać jakiś zbiór opowiadań, a ten także miałam w planach, jednakże od dłuższego czasu nie jestem nim już aż tak zaintrygowana. Jakby ta książka wpadła w moje ręce to może bym ją przeczytała (z ciekawości), ale żeby na nią polować - mowy nie ma!
    Pozdrawiam. :)
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń

Może to właśnie Twój komentarz okaże się dla mnie największą inspiracją?
Dziękuję za każde odwiedziny i zapraszam częściej! Powłóczmy się razem!