poniedziałek, 12 września 2016

(Nie)przyjaciel czytelnika....

Przybywa zupełnie niespodziewanie. Chociaż, zdaje mi się, czasem czuje się zaproszony. Częstotliwość jego wizyt jest zmienna. A długość? To zależy od obu stron... 
Raz - jest czynnikiem budującym. A kiedy indziej znowu potrafi zrujnować coś, nad czym długo się pracowało. Kiedy wpada na chwilę, potrafi zakorzenić w człowieku nowe pokłady entuzjazmu. Bywa jednak, iż tak się zasiedzi, że wszystkiego się odechciewa. Dosłownie. Wszystkiego...


KRYZYS CZYTELNICZY.


Znacie typa?

Ja poznałam. Bardzo dobrze. Niestety... 
Znacie te jego wszystkie zagrania, chwyty? 
Otóż właśnie nieco się zapomniał. Siedzi u mnie już od miesiąca. Jakby tego było mało - wcale...nie jest mu po drodze wyjeżdżać. 

Na początku się cieszyłam. Myślałam, że on tylko na momencik. Tak spontanicznie wpadł z wizytą. Liczyłam na to, że gdy mnie opuści - będzie lepiej niż dotychczas. Ale coś za bardzo mu się u mnie spodobało. Wprowadza swoje zasady. Pochował przede mną książki. Odebrał mi wenę do recenzowania. Ukradł mi wszystkie chęci poznawania literackiego świata. Przyniósł ciszę. I chaos do mej głowy. Przez niego po prostu tego nie czuję. Nie potrafię czytać. I przestałam już wierzyć w to, że był mi potrzebny. Że będzie lepiej....

Znacie jakieś kulturalne sposoby, coby takiego gościa wyprosić, zbytnio przy tym go nie raniąc? Byłabym wdzięczna.

I marcepanowe też byłyby. Bo to o nie tutaj się rozchodzi. Przez ostatni czas...był tylko on. Nie dostrzegałam, że coś jest nie tak. Że stawiając go na pierwszym miejscu, tak bardzo zaniedbałam coś, na czym piekielnie mi zależy. Że zaniedbałam was. Że zawiodłam. Was - czytelników. I moje urocze marcepanowe. A przede wszystkim - siebie. 

Wieeem. Mogę zwalić na moje życie. Na tłok i chaos. Na przygotowania do wyprowadzki. Ale wina leży tylko i wyłącznie po mojej stronie. Bo za późno znalazłam odwagę, by stoczyć z nim walkę. By wystawić mu walizki za drzwi... i powiedzieć co trzeba. Zaczęłam jej szukać dopiero dzisiaj...

Przybądźcie z odsieczą! Proszę! 

11 komentarzy:

  1. Rozumiem Cię doskonale - czasami też mi zdarza się kryzys książkowy. Podczas takiego okresu czasu mogę czytać 200-stronicową książkę przez 2-3 tygodnie przy dużej ilości wolnych godzin :/ Staram się jednak jakoś czytać dalej z nadzieją, że to minie i wciągnę się w czytanie czegokolwiek.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post! U mnie na blogu ostatnio pustka, właśnie przez kryzys czytelniczy, który trwa już dobre dwa miesiące, jak nie więcej...Raz mam miesiące, że potrafię przeczytać ponad 10 książek, a raz jest tak, że ciężko jest mi przeczytać chociażby 2 lektury. Niby to boli, ale mimo wszystko w takich dniach woli się robić wszystko, tylko nie czytać! :D


    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/09/gdziestamwszczesliwymmiejscu.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedz mu, żeby zabierał cztery litery, bo jak nie, to mu je przeczytasz;)
    A tak serio to życzę przełamania i powrotu radości z czytania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze nie ma co się zmuszać do czytania, bo można sprawę tylko pogorszyć.
    Mogę Ci poradzić, abyś spróbowała, jeśli naprawdę masz trochę wolnego czasu, abyś spróbowała skupić się na przykład na oglądaniu filmów czy seriali, ale tak na maxa. Możliwe, że jeszcze szybciej niż czytać odechce Ci się oglądać cokolwiek i szybko wrócisz do czytania. ^^ Z innymi hobby i zapełniaczami czasu też może wyjść ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. ostatnio miałam taki kryzys musiałam się zmuszać do czytania, co zupełnie nie pomagało. Ale w moim przypadku było to spowodowane lenistwem wakacyjnym i wyjazdem :) jak przyszedł tak poszedł:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam aktualnie tak, że muszę czytać lektury wymagane do matury. Niestety nie jest to proste, bo wolałabym czytać to co chcę, a tego jest bardzo dużo :(
    Ale chyba już wolę mój stan, niż Twój :) Mam nadzieję, że ten nieprzyjaciel szybko Cię opuści, bo jest bardzo niemile widziany ^^
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam to i nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć Ci, że... to trzeba przeczekać. Kryzys czytelniczy dopadł mnie jakiś czas temu, kiedy nie miałam sporo czasu na czytanie co prawda, ale kiedy już go miałam, to i tak nie chciało mi się po prostu sięgać po żadne książki. Przeczekałam to trochę, ale też zachęciłam się w końcu tym, że sięgnęłam po książkę, jaką chciałam od dawna przeczytać - sprawiłam sobie ot, taki mały prezent. Może po prostu znajdź tytuł, jaki Cię zaintryguje i po niego sięgnij. Spróbuj - a jak już się wciągniesz - kryzys czytelniczy minie. Co do pisania - też znam taki kryzys. Może nie do tego przelewania myśli na blogu, ale ogólnie do robienia czegoś, co kocham. Na to nie umiem znaleźć dla Ciebie rady, bo sama nie wiem, jak udało mi się przezwyciężyć kryzys twórczy. Może to był po prostu dobry wieczór pełen melancholii, może muzyka w tle w końcu inspirująca, nie wiem. Dlatego spróbuj jakoś się zmotywować, poszukać inspiracji do pisania - to przede wszystkim. Włącz dobry utwór, pomyśl przez chwilę, wyjdź na spacer, idź na kawę i poobserwuj ludzi - a inspiracje wrócą i sprawią, że na marcepanowych recenzjach pojawią się może nie tylko właśnie recenzje, a coś więcej - inne teksty. Bo pisząc opinie książek, pokazujesz, że pisać potrafisz i kochasz. Więc czemu by nie spróbować napisać czegoś innego? :)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, kryzys u każdego przebiega inaczej. Najczęściej rozwiązaniem jest poczekanie, aż sobie pójdzie.
    Dopadał mnie wiele razy, ale przechodził, naprawdę. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam sprawdzonego sposobu. Po prostu... czasem trzeba trochę odpocząć od czytania. Może wtedy zacznie go brakować?;) A pózniej trzeba mieć szczęście i natrafić na książkę, która wciągnie od pierwszej strony. Wtedy kryzys znika. I tego Ci życzę;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Proponuję sięgnąć po jakąś cienką książkę, którą zamierzałaś przeczytać od dawna i wiesz, że może Ci się spodobać. Może to pomoże Ci się znów wciągnąć w czytelniczy wir. Powodzenia :)
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki świetny post! <3 Niestety znam typa :D Najlepiej wtedy sięgnąć po jakąś cieniutką, lekką książkę :D Wtedy Kryzys Czytelniczy się boi i ucieka :D

    OdpowiedzUsuń

Może to właśnie Twój komentarz okaże się dla mnie największą inspiracją?
Dziękuję za każde odwiedziny i zapraszam częściej! Powłóczmy się razem!